Oaza Parafia Lipowa

Get Adobe Flash player

Szczęść Boże

Witam wszystkich odwiedzających stronę internetową Oazy Parafi Lipowa. Strona internetowa otwiera się poprawnie we wszystkich przeglądarkach internetowych.

Wrazie jakich kolwiek problemów, sugesti, zmian, błędów lub chęci stania się jednym z nas proszę o kontakt z nami.

 

Kalendarz 

Święty na każdy dzień 

Warto zajrzeć:

Ministranci 

 Refleksja na dziś 

Droga Krzyżowa VIII

DROGA KRZYŻOWA (Dla młodzieży)

Stacja I – Jezus przez tłum osądzony

Nawet się nie zastanawiasz, mówiąc, że jesteś przeciw,

Że jesteś zbuntowany, że jesteś wielbicielem,

Że jesteś przeciwnikiem, zwolennikiem ...

Dlaczego?!

Bo musisz tak samo jak inni, tak?

Bo tak postępują wszyscy?

Gdy nienawidzą – ty też nienawidzisz.

Gdy potępiają – ty też potępiasz.

Gdy ruszają masą – ty ruszasz z nimi.

Gdy w kogoś ciskają słowami jak kamieniami – ty też musisz rzucić.

Gdy skazują kogoś – ty też skazujesz.

Nawet nie wiesz kogo, za co i na co ...

Pytaj wciąż – dlaczego?!

Bodaj sto razy pytaj siebie: dlaczego?

Zanim z tłumem potępisz, wydrwisz, ukrzyżujesz niewinnego.

To ciągle zadawane sobie pytanie

Wyodrębni cię z tej bezkształtnej masy jako CZŁOWIEKA!

Stacja II – Jezus samotnie dźwiga ciężar krzyża

W tłumie czujesz się bardziej swojsko.

Łatwiej tam i wygodniej niż gdzieś samotnie.

Gdy inni jedzą kołacz bez pracy – ty też.

Gdy inni cwaniacko i bezczelnie unikają wszelkiego trudu i ciężaru – ty też.

Razem z takimi szukasz lekkiej, łatwej i przyjemnej miłości,

Takiej przyjaźni, nauki, pracy, podobnej im wiary i religii ...

Ale przypatrz się tym ludziom uważnie.

Czy są naprawdę szczęśliwi, godni podziwu, zaufania, naśladowania? Nie!

To są ci od „nieznośnej lekkości bytu” : puści, słabi, rozmyci ...

Widzisz, tak już jest, że siłę, wartość, hart ciała i ducha

Kształtuje się przez przyjmowanie, a nie odrzucanie ciężaru zadań, zasad, obowiązków.

Przyjmuj więc ciężar trudniejszej miłości, nauki, wiary

I nie idź drogą łatwizny, która czyni człowieka słabym, bezwolnym – żadnym.

I nie bój się, bo Jezus i tak poniesie tę część ciężaru, która przekracza twoje siły.

Stacja III – Jezus upada, by powstać

Widzisz, że wokół tylu jest ludzi małych,

Dla których człowieczeństwo to „za wysokie progi”.

Wolą pełzać niż się wspinać.

Nie patrzą w niebo, nie szukają tego co godne, sprawiedliwe, słuszne i zbawienne,

Bo bardziej pociąga ich to co niskie, wulgarne, brudne i prymitywne.

Mówią: „raz się żyje – warto pogrzeszyć, to też dla ludzi” ...

I tak często upadają, że już zapomnieli, że można powstać z pozycji, w jakiej żyją płazy.

Oczywiście trudno nie upaść, gdy cię popychają, podstawiają nogi i sami leżą.

Najgorzej jednak stracić z oczu niebo i tęsknotę za czystą, podniesioną w górę twarzą.

To dzięki niej jesteś wart miana człowieka.

Odzyskujesz ją, gdy wstajesz, unosisz ją ku Bogu, ocierasz z brudu jak Jezus.

Stacja IV – Jezus spotyka Matkę, która nie zawodzi

Może tak jak inni mówisz o niej „stara” ?

Może tak jak inni – wstydzisz się jej, uciekasz od jej czułości, troski, pouczeń.

Może tak jak inni – nie chcesz znać ilości łez wylanych nad tobą.

Powiedz – dlaczego?

Bo teraz taka jest moda, taki styl?

Bo matka nie pasuje do zgrai twoich idoli?

Ale przyznaj, gdy inni cię zawiodą, zdradzą, wykopią – do kogo wracasz?

U kogo szukasz przytuliska?

Kto okazuje się bardziej wierny niż ona?

Kto kocha cię najprawdziwiej, choć najciszej?

Gdy tłum cielęco wpatrzony w swoich idoli odrywa cię od domu, byś zapomniał kim jesteś –

Wracaj wtedy do matki, by odnaleźć siebie,

By usłyszeć w sobie serce i to, co zakrzyczał w tobie i stratował tłum.

Przychodź i patrz w twarz Maryi Matki,

By wiedzieć co kochać w dziewczynie, w kobiecie, w matce.

Tak szuka się twarzy Jezusa, twarzy miłości, własnej twarzy ...

Stacja V – Szymon pomaga Jezusowi

Wiesz chyba, jak trudno o litość w bezlitosnym tłumie.

A jeszcze trudniej zdobyć się na odwagę, by wyjść z tłumu,

Stanąć po stronie bezbronnego, potępianego, bitego, poniewieranego.

Łatwiej jest stać i gapić się, jak ów Szymon Cyrenejczyk.

Popatrz – wokół nas coraz więcej takich gapiów, kibiców,

Oglądaczy tragedii świata siedzących w fotelach

Znudzonych i przeżuwających wszystko jak gumę.

Szpalery milionów manekinów bez serc i ducha.

I dlatego potrzeba ci drgnienia serca, przebudzenia z telewizyjnej śpiączki i bierności.

Potrzeba ci zrobienia choć jednego kroku ku człowiekowi,

Okazania współczucia, zaleczenia choć jednej rany, ulżenia komuś,

Choćby tylko przez życzliwą obecność.

To właśnie ocali w tobie człowieka w tych nieludzkich i bezdusznych czasach.

I już nie przejdziesz obok tragedii obojętnie,

Gdy raz w czyjejś zbolałej twarzy dostrzegłeś spojrzenie Jezusa.

Stacja VI – Weronika zawstydza tłum swą odwagą

Czy wiesz, że tłum uwielbia tak zwaną równość?

Nie znosi tych, którzy się wychylają,

Którzy przerastają tłum mądrością, wielkością serca, odwagą.

Czy wiesz, dlaczego tak jest?

Bo tłum zwykle tworzą ludzie mali, którzy nie chcą dorastać do wielkości.

Dlatego pragną zastraszyć tych, którzy ich przerastają.

Ale patrz, wobec czyjejś nagłej i odważnej wspaniałomyślności

Tłum cofa się zawstydzony swoim prymitywizmem,

Jak przed tą dziewczyną, zwaną Weroniką,

Która ocaliła wtedy twarz Jezusa i twarz człowieka.

W tobie też jest sporo dobroci, współczucia, chęci pomocy,

Ale hamuje je lęk, strach, obawa.

Pamiętaj, że bez odwagi mogą się one nigdy nie ujawnić i powoli zacząć zanikać.

Bez odwagi twoja dobroć, miłość i wiara będą zawsze nijakie lub byle jakie.

Dlatego nie kryj się z nimi w tłumie.

Wznieś się z nimi ponad niego.

Stacja VII – Jezus znów powstaje

Już wiesz, że ci, którzy pełzają,

Chcą ściągnąć w dół tych, którzy zaszli wysoko.

Ci, co tarzają się w błocie ochlapują nim tych, którzy pozostali jeszcze czyści.

Czemu?

Żeby się nikt nie wyróżniał – mówią – bo jeśli wszyscy będą brudni,

Znaczyć będzie, że brud jest normą, czymś ludzkim, zwyczajnym.

Na pewno słyszysz wokół takie uzasadnienia, usprawiedliwienia dla zła.

Może i ty w to w końcu uwierzysz, zwłaszcza wówczas gdy upadniesz.

Ale dopiero gdy powstaniesz, trzymając się ręki Jezusa;

Gdy oczyścisz się, obmyjesz, przetrzesz „zachlapane okna” sumienia –

Zobaczysz wszystko, jakim jest naprawdę.

Zobaczysz tragedię człowieka zaślepionego przez zło, opętanego do zatracenia.

Powstawaj więc i patrz na wszystko w prawdzie i w prostocie,

Nazywając brud – brudem, grzech – grzechem, zło – złem.

Wtedy pomożesz powstać innym.

Stacja VIII – Jezus nie chce sentymentalnych łez

Może przyłapałeś się na tym,

Że w kościele, razem z tłumem wzruszyłeś się.

Że stojąc w tłumie nad czyimś grobem, nawet zapłakałeś.

Podczas publicznej zrzutki na „biedne dzieci” dałeś wszystko, co miałeś przy sobie.

I być może z tamtym tłumem sądzisz, że jesteś religijny, współczujący, ofiarny ...

Ale powiedz szczerze: jesteś, czy tylko bywasz takim od święta,

Na co dzień rozgrzeszając się tym z braku wiary, wrażliwości, chęci pomocy?

Bo przecież nie „świąteczne” porywy serca świadczą o tobie,

Lecz to, co czynisz cicho, samotnie i codziennie.

I według tego oceniaj siebie.

A najlepiej – patrz w Jezusową twarz w samotności i w milczeniu.

Odnajdziesz ją wtedy w tych wszystkich,

Wobec których byłeś nieczuły, brutalny, obojętny.

I jedna łza żalu – ta wypłakana „od środka” –

Uczyni dla twojego serca więcej niż wszystkie spektakularne zbiorowe uniesienia.

Stacja IX – Jezus zbiera siły, by iść dalej

Być może uwierzyłeś w coś naprawdę pięknego.

Może podjąłeś się czegoś trudnego, porwałeś się na coś wielkiego.

Ale wkrótce okazało się, jak trudno przy tym trwać przez cały czas

Lub nieustępliwie to zdobywać.

Wiesz, że siły szybko opadają, entuzjazm stygnie, kusi łatwizna ...

Zwłaszcza, że słyszysz dookoła: „A nie mówiliśmy ?

Kto to słyszał – z motyką na słońce?

To dla nawiedzonych frajerów!

Nam lepiej bez takich tam niebieskich ideałów,

Przynajmniej wyjdziemy na swoje!”.

I może w chwili słabości lub załamania już tylko im wierzysz

Tracąc wiarę w siebie, w Boga, zapominając, że jest On Panem rzeczy niemożliwych.

Nie słuchaj nigdy tych, którzy na nic wielkiego się nie zdobyli.

Zbierz siły swoje i te od Boga. Dojdziesz i osiągniesz!

Może resztkami sił, ale dojdziesz – jak Jezus!

Stacja X – Pan Jezus obnażony

Wiedz, że żyć inaczej niż tłum –

Piękniej, uczciwiej, godniej – jest zawsze ciężko,

Bo prawie samotnie, bo niebezpiecznie.

Bo może zdarzyć się tak, że osłabniesz, potkniesz się, przegrasz, zboczysz, upadniesz.

Wtedy tłum, jakby tylko na to czekając, wyolbrzymi wszystko,

Obniesie cię na językach, będzie delektował się tym bezwstydnie,

Chcąc jakby pozbawić cię wszystkiego, co jeszcze w tobie dobre, piękne, wielkie.

Tłum plotkarzy, szyderców, łowców sensacji i skandali

Żyć bez tego nie może – jak sępy bez padliny.

Jednak nie trać wtedy spokoju i godności.

Patrz na nich, tak jak Jezus,

Który wiedział, że najchętniej innych obnażają ci, którzy sami najwięcej mają do ukrycia.

A może oni szyderczym śmiechem zagłuszają w sobie płacz

Za utraconą niewinnością, czystością i wielkością ?

Stacja XI – Jezus przybity do krzyża – znaku sprzeciwu i wielkości

A jeśli masz już etykietkę frajera, idealisty, Don Kichota –

To wiedz, że ci z tłumu cwaniaków, arogantów,

Będą chcieli zrobić z ciebie symbol człowieka, który nie wie jak żyć,

Który już przegrał życie, bo nie potrafił urządzić się i wyjść na swoje.

Ale pamiętaj: taki właśnie jesteś ludziom potrzebny – mimo wszystko!

Dlaczego?

Bo mimo swojego osamotnienia i kpin, razów zbieranych od życia i od bliźnich,

Budzisz w ludziach tęsknotę za życiem wyrastającym ponad zwierzęce potrzeby.

Jesteś znakiem sprzeciwu wobec życia na poziomie brzucha i hormonów.

Jesteś znakiem pamięci o życiu oddanym, spełnionym, sensownym,

Przedłużonym w wieczność.

Nie bój się, długo nie będziesz sam, bo przebudzisz innych.

Tylko bądź sobie wierny – jak Jezus krzyżowi.

Stacja XII – Jezus umiera na dowód, że kocha naprawdę

Zauważyłeś może, że tłumem rządzi się przy pomocy sloganów czy haseł

Schlebiających temu, co jest ludzką potrzebą znaczenia, wygody, szczęścia, bezpieczeństwa.

Teraz jest czas potężnych środków zwodzenia i uwodzenia miliomów ludzi.

Uwodzenia tanimi obietnicami bez pokrycia.

Ale ty pamiętaj o tym, że Jezus nie zwodzi ani nie uwodzi –

Jest to specjalność Jego przeciwnika.

Krzyż i martwe ciało Jezusa na nim jest znakiem prawdy i obietnicy,

Za którą warto oddać życie, aby je mieć na wieczność.

Teraz, gdy odbiera się innym życie, aby nie „komplikować” własnego –

Obietnica i prawda o czymś stokroć cenniejszym od wygody i złudnego szczęścia

Broni nas przed natłokiem kłamstw, zwodniczych obietnic i iluzji.

Tylko Jezus poręczył te obietnice i tę prawdę,

Że jesteś kochany i możesz być na wieczność szczęśliwy.

Naprawdę, bo On jest Prawdą!

Stacja XIII – Przy Jezusie zostają najwierniejsi

Nie bój się nocy, choćby wszyscy uwierzyli,

Że ciemność niepodzielnie zapanowała na świecie.

Nie ulegaj uczuciu beznadziei, choćby wszyscy poddali się rozpaczy.

Nie bój się śmierci, choćby ci się zdawało, że umiera wszystko, dla czego warto jeszcze żyć.

Nie bój się jak ci, którzy przyszli jednak po ciało Jezusa,

Choć zdawać się mogło, że przegrał i światem rządzi książę ciemności.

Choćby ci zgasły wszystkie gwiazdy –

Ufaj, trwaj i żyj, trzymając się wiary jak ostatniej, lecz żywej gwiazdy.

Gwiazdy są także i po to, by w ciemności nocy przypominać o słońcu,

Które jest, choć długa noc zdaje się temu przeczyć.

Tak i uparcie zachowana wiara przypomina o TYM KTÓRY JEST,

A ty jesteś tylko przez Niego i dzięki Niemu.

Stacja XIV – Jezus przechodzi przez grób do życia

Zauważ, tłum jest zwykle krótkowzroczny.

Nie potrafi cierpliwie czekać – szybko traci wiarę i nadzieję.

Nie pamięta dawnych obietnic.

I ja i ty też tacy jesteśmy. Jeśli nie widzi się szybkiego efektu, sukcesu, wygranej –

Porzuca się zwykle tego, komu się wierzyło – czyli zdradza się go.

Tak było i jest z ludźmi, którzy uwierzyli Jezusowi i poszli za Nim.

Wiara wymaga próby ciemnej nocy, w której zdaje się,

Że Boga nie ma i wszystko umiera.

Popatrz na ziarno, które kiełkuje pod martwą, pokrytą śniegiem ziemią.

Ono mówi ci, że czasem coś musi umrzeć, żeby żyć już naprawdę, bo jest prawdziwe.

I zrozum, że rzadko to, co efektowne, spełniające się natychmiast – jest prawdziwe.

To, co Boże i wieczne dojrzewa w ciszy, a owocuje tysiąckrotnie.

O tym nam mówi ciało Jezusa złożone w grobie,

A budzące do życia wszystko, co tylko pozornie umarło.

Bo co ma w sobie prawdziwą miłość – nie umiera.

Trzeba tylko czuwać, by nie umierało w nas to, co Bóg zasiewa, by grzech tego nie zabijał.

A wtedy wszystko, co tu kochałeś, czemu byłeś wierny, dla czego żyłeś –

Zostanie wraz z tobą przeprowadzone przez Jezusa do życia,

Które już umrzeć nie może.